- Uciekłeś z Titina?!Skinął głową... Strona początkowa          precyzji          dotykania          ◬ str...          zniszczeniu          14 /...


Wątki W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach Niechaj przeszłości szepcą do mnie głosy - Ludu, co także pod spód nic nie wdziewał I także chodził z gołą głową, bosy... – Czyli, że wiecie, co nieprzyjaciel wie o was – stwierdził Humbrall, kiwając głową... Uchwycił sznur w prawą rękę w odległości jednego metra od nożyc i posługując się nim jak lassem, wyma­chiwał nad głową... Wkrótce zawiadomienie było gotowe; wówczas autor poprawił włosy i czytał, co następuje: „Wójt gminy Barania Głowa do... formami dotyku, a w kocu w y s t a r c z a mu tylko powitalne kiwnicie gow,chocia jego pierwotne denie do f i z y c z n e g o k o n t a k t u w c a l en i e m u s i s a b n ... Kasumi obserwował z napięciem, jak koń grzebie kopytem w ziemi i nerwowo rzuca głową... Głowa coraz bardziej ciążyła lampartowi, niemal dotykała ziemi... Głowa Krzysia Pędziwiatra robiła się coraz cięższa, ale nareszcie nic nie bolało... Głowa odskoczyła jej w bok i zabolał policzek... Nolar aprobująco kiwnęła głową...
Newsletter Your E-mail Address:

  Subscribe
  Un-Subscribe



Login here
Uid 
Pwd
            
                     
         

 

Search This Site
two or three keywords

          
Tell a Friend About This Web Site!

Your Email  
Friend's Email
Message

     

                                       

                                                                                                                                     

 
Welcome to ArticleCity.com

W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach


- Pewnie znowu złapią, bo tak to już jest z przestępcami w tym wszechświecie. I może jeszcze raz ucieknie. - Wzruszył ramionami. - A może nie złapią. - Spojrzał na nią, zaskoczony, ale nie z jej powodu, tylko z powodu czegoś, co odnalazł w sobie. - Ja wcześniej nie był ja, ale teraz ja ma powód, żeby być wolny. Już nie złapią. Jest powód.
- Jaki, Rzeźniku?
- Bo ja jestem - rzekł cicho - i ty jest.
5.
Kończysz swój słownik? - spytał Mosiądz.
- Skończyłam wczoraj. To jest wiersz. - Zamknęła notes. - Niedługo powinniśmy dotrzeć na koniec Smoczego Języka. Rzeźnik powiedział mi dziś rano, że Çiribianie dotrzymują nam towarzystwa od czterech dni. Mosiądzu, masz pomysł, o co może...
W głośnikach rozległ się głos Tarika:
- Przygotować statek do natychmiastowych działań obronnych. Powtarzam, natychmiastowe działania obronne.
- Co się dzieje, u licha? - spytała Rydra. Dookoła nich we wspólnej sali zaczął się ruch. - Łap załogę i zagoń ją do bramy wyrzutowej.
- To tam, skąd wylatują statki ‘ająki?
- Tak. - Rydra wstała.
- Zamierzamy się w to ‘akować, ani ka’itan?
- Jeśli będziemy musieli - odparł Rydra i ruszyła.
Zjawiła się przy bramie wyrzutowej minutę przed załogą i zastała tam Rzeźnika. Załoga bojowa „Jebel” pędziła korytarzem w kontrolowanym zamieszaniu.
- Co się dzieje? Çiribianie nas zaatakowali?
Potrząsnął głową.
- Najeźdźcy dwanaście stopni od centrum galaktyki.
- Tak blisko Kwatery Sojuszu?
- Tak. I jeśli „Jebel Tarik” nie zaatakuje pierwszy, nie ma szans. Są więksi, a „Jebel” leci prosto na nich.
- Tarik będzie atakował?
- Tak.
- No to jazda, do ataku.
- Ty leci ze mną?
- Nie pamiętasz, że jestem mistrzem strategii?
- „Jebel” w niebezpieczeństwie - rzekł Rzeźnik. - To będzie największa bitwa, jaką dotąd widziała.
- Tym lepiej, będę mogła zaprezentować moje talenty. Czy na twoim statku zmieści się pełna załoga?
- Tak. Ale można użyć danych nawigacyjnych i czuciowych z „Jebel” zdalnie.
- W takim razie i tak zabieramy załogę, na wypadek gdybyśmy w trakcie chcieli zmienić strategię. Tarik leci teraz z tobą?
- Nie.
W korytarzu za rogiem pojawił się Ślimak, za nim Mosiądz, nawigatorzy, niematerialne postaci bezcielesnej trójcy i pluton.
Rzeźnik spojrzał na nich i przeniósł wzrok na Rydrę.
- Dobrze. Do środka. Wchodzić!
Pocałowała go w ramię, bo nie mogła sięgnąć policzka; Rzeźnik otworzył właz i ponaglił ich gestem.
Allegra stanęła na drabinie i chwyciła Rydrę za rękę.
- Pani kapitan, będziemy tym razem walczyć? - Na jej piegowatej twarzy malowało się podniecenie.
- Najprawdopodobniej tak. Boisz się?
- Taaa... - odparła Allegra, nadal się uśmiechając, i popędziła ciemnym tunelem. Rydra i Rzeźnik szli z tyłu.
- Nie będzie żadnego problemu ze sprzętem, jeśli przełączą się ze zdalnego sterowania na ręczne?
- Statek pająk jest o trzy metry krótszy od „Rimbauda”. W sektorze bezcielesnych jest trochę ciasno, ale wszystko inne jest takie samo.
W głowie Rydry pojawiło się: przerobiliśmy dane czuciowe w trzydziestometrowej pętli z jednym generatorem; to pestka, pani kapitan - po baskijsku.
- Kajuta kapitańska jest inna - dodał. - To tam jest pulpit do sterowania bronią. Możemy zrobić trochę błędów.
- Moralizować będziesz później - rzekła. - A teraz będziemy walczyć jak szaleni za „Jebel Tarik”. Gdyby jednak szalona walka nic nie dała, chcę spróbować się stąd wydostać. Bez względu na to, co się stanie, muszę dolecieć do Kwatery Głównej.
- Tarik chciał się dowiedzieć, czy Çiribianie zamierzają walczyć po naszej stronie. Dalej wiszą na osi T.
- Pewnie będą patrzeć na cały ten cyrk, nie rozumiejąc, co się dzieje, chyba że zostaną bezpośrednio zaatakowani. Jeśli tak się stanie, to sobie poradzą, ale nie przypuszczam, żeby chcieli stanąć w naszej obronie.
- To niedobrze - rzekł Rzeźnik - Potrzebujemy pomocy.
- Warsztat Strategiczny. Warsztat Strategiczny - rozległ się w głośniku głos Tarika. - Powtarzam, Warsztat Strategiczny.
Tam, gdzie w jej kajucie wisiały tabele, na ścianie pojawił się ekran, pomniejszona kopia trzydziestometrowego, który znajdował się w galerii „Jebel”. Tam, gdzie w jej kajucie była konsola, tu widniały urządzenia sterujące wyrzutniami bomb czy wibrobroni.
- Nieokrzesana, niecywilizowana broń - skomentowała, siadając na jednej z zakrzywionych ławek przeciwprzeciążeniowych w miejscu, gdzie w jej kajucie był bąbelkowy fotel. - Ale diabelnie skuteczna, jak przypuszczam, jeśli tylko człowiek wie, co robi.
- Co takiego? - spytał Rzeźnik, przypinając się obok niej.
- To tylko niedokładny cytat ze świętej pamięci Mistrza Broni z Armsedge.
Rzeźnik pokiwał głową.
- Ty dopilnuje załogi. Ja sprawdzi wszystko z listą.
Włączyła interkom.
- Mosiądz, jesteś podpięty?
- Tak.
- Oko, Ucho, Nos?
- Pełno tu kurzu, pani kapitan. Kiedy ostatnio zamiatali na tym cmentarzu?
- Kurz mnie nie obchodzi. Wszystko działa?
- Och, wszystko działa doskonale... - Zdanie urwało się, zakończone kichnięciem.
- Gesundheit. Ślimaku, co się dzieje?
- Wszystko gra, pani kapitan. - Po chwili doleciało stłumione: - Zostaw te kulki, Lizzy!
- Nawigacja?
- Radzimy sobie. Mollya uczy Calliego judo. Ale ja jestem na miejscu i zagonię ich, jak tylko coś zacznie się dziać.
- Trzymaj rękę na pulsie.
Rzeźnik nachylił się w jej stronę, pogładził ją po włosach i zaśmiał się.
- Ja też ich lubię - powiedziała. - Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała z nich skorzystać. Jedno z nich jest zdrajcą, który już dwa razy próbował mnie dopaść. Wolałabym nie dawać mu trzeciej szansy. Choć jeśli będę musiała, to sobie poradzę.
- Stolarze, ustawić się przodem, trzydzieści dwa stopnie od centrum galaktyki. - Tarik znów przemówił przez głośnik. - Piły do metalu przy bramie w osi K. Piły wzdłużne, przygotować się przy bramie w osi R. Piły poprzeczne, przygotować się przy bramie w osi T.
Wyrzutnie pstryknęły i otworzyły się. W kabinie zrobiło się ciemno i ekran rozjarzył się od gwiazd i dalekich chmur gazów. Kontrolki migały na czerwono i na żółto na całej konsoli. W głośniku słychać było pogawędki załogi w dziale nawigacji „Jebel”.
Nie będzie łatwo. Widzisz go, Jehosaphat?
Jest tuż przede mną. Spory.
Miejmy nadzieję, że jeszcze nas nie widzą. Spokojnie, Kippi.
- Wiertarki, piły taśmowe i tokarki: sprawdźcie, czy jesteście naoliwione i podłączone do prądu.
- To my - oznajmił Rzeźnik. Jego ręce tańczyły na konsoli.
Co to jest, trzy piłeczki pingpongowe w moskitierze?
Tarik mówi, że to çiribiański statek.

 

 


Copyright 2001-2099 - W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach