Od dawna przygotowywali się na taką ewentualność... Strona początkowa          precyzji          dotykania          ◬ str...          zniszczeniu          14 /...


Wątki W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach Racjonalna polityka spoeczna to taka, ktrej instrumenty (-> polityki spoecznej instrumenty) s dobrze dobrane do celw (-> polityki spoecznej definicje)... człowiek, który taką troską otacza ustawy i całokształt spraw państwowych —jak to dziś utrzymuje — powinien mieć przynajm- niej tę... 53nych, a mianowicie l) ukadu podkorowego, ktry aktywizuje kor mzgow; 2) ukadu autonomicznego, gwnie jego gazi sympatycznej, przygotowujcej organizm... roku 1988 jest niemal taka sama jak w roku 1968 i wynosi odrobinę ponad dziewiętnaście milionów... 33|31|A która z was jest poddana Bogu i Jego Poslancowi oraz czyni dobro - to My ja nagrodzimy dwa razy i przygotujemy dla niej szlachetne zaopatnenie... — Co takiego?263— Taka praca, w której cały czas musisz uważać, jak się zachowujesz, troszczyć się o uczucia innych osób... uprawy winoroli lub przygotowywania napojw na st ksicia i dostojnikw; nastp-nie wyuczona specjalno przekazywana bya z ojca na syna wraz z... Przygotowałem się od razu do wyjazdu i wyruszyłem do Lube ki o wpół do piątej po południu, ale z powodu ataków lotniczych i zablokowanych szos przyjechałem tam... Brzmiało to nawet prawdziwie, z tym tylko, że Arnie nigdy nie pozwoliłby sobie na taką kretyńską uwagę jak „było mi miło”... Ale tutaj, kiedy Leyel patrzył na taką pustą frazę, odnośniki na­dal się pojawiały...
Newsletter Your E-mail Address:

  Subscribe
  Un-Subscribe



Login here
Uid 
Pwd
            
                     
         

 

Search This Site
two or three keywords

          
Tell a Friend About This Web Site!

Your Email  
Friend's Email
Message

     

                                       

                                                                                                                                     

 
Welcome to ArticleCity.com

W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach

Wszystkie pojemniki zawierające kolonie wirusów Sziwa znajdowały się nie dalej niż dwie minuty spacerem od pieców do niszczenia odpadów zakażonych, zarówno tu, jak i w Binghampton. Ciała obiektów doświadczalnych spalono już dawno. Istnieli ludzie, którzy wiedzieli o całej operacji, ale żaden z nich nie będzie się wyrywał z takimi informacjami — przyznanie się równałoby się oskarżeniu o współudział w wielokrotnym morderstwie. Poza tym każdemu z nich wynajęli dobrego adwokata, który na pewno uchroniłby swojego klienta przed nabraniem się na sztuczki stosowane podczas przesłuchań. Na pewno nie byłby to dla nikogo przyjemny okres, ale potrafiliby sobie z tym poradzić.
— No dobrze — powiedział John Brightling, patrząc na żonę. Zbyt długo pracowali i zbyt wiele poświęcili, żeby teraz wycofać się w ostatniej chwili. Oboje przeżyli długą rozłąkę, poświęcili swoje szczęście rodzinne, czas, mnóstwo pracy i funduszy, by służyć naturze. Nie, teraz się nie wycofają. Nawet jeżeli Rosjanin wygada się, nie będzie już kiedy zatrzymać Projektu. Zresztą, komu miałby się wygadać i kto mu uwierzy? Popatrzył na żonę i oboje przenieśli wzrok na szefa bezpieczeństwa Projektu.
— Powiedz Gearingowi, żeby kontynuował realizację planu, Bill.
— W porządku, John — odparł Henriksen i wyszedł.
* * *
— Słucham cię, Bill — powiedział pułkownik Gearing. — Co się stało?
— Nic takiego. Realizuj plan. Potwierdź telefonicznie, że dostawa przebiegła zgodnie z ustaleniami.
— W porządku. Masz coś jeszcze dla mnie? Potem chciałbym się zająć realizacją swoich planów.
— Co to za plany?
— Zaraz po uroczystości lecę na parę dni na północ, ponurkować na Wielkiej Rafie Koralowej.
— Tak? To uważaj, żeby cię rekiny nie zjadły.
— Dobra, będę uważał! — roześmiał się Gearing i odłożył słuchawkę.
A więc to już przesądzone, pomyślał Bill. Mógł polegać na Gearingu. Wiedział o tym. Zaangażował się w Projekt jako rodzaj pokuty po życiu spędzonym na truciu wszystkiego, co żywe. Szybko stał się jednym z jego filarów i wiedział wszystko o wszystkich. Gdyby sypał, nie zaszliby tak daleko. Mimo to, lepiej by było, żeby ten ruski skurwysyn nie uciekł. Ale co mógł na to teraz poradzić? Może by tak zameldować o zabójstwie Hunnicutta miejscowej policji i wskazać palcem Popowa jako podejrzanego? A czy to warto? Czym mogło ewentualnie grozić? Popow mógł wygadać to, czego się dowiedział, o ile czegoś się dowiedział, a wtedy oni mogli powiedzieć, że to jakiś szaleniec, były agent KGB, którego wynajęli jako konsultanta w sprawach bezpieczeństwa, żeby skorzystać z jego wyszkolenia, ale okazał się człowiekiem niezrównoważonym, a teraz opowiada jakieś niestworzone historie, żeby się wykręcić od oskarżenia o morderstwo, którego dokonał na Środkowym Zachodzie. Boże święty, co on wam nawygadywał, ludzie? Że niby Horizon za jego pośrednictwem podżegała do aktów terroryzmu w Europie? Co za bzdury! Panowie, to miała być rozmowa serio, a wy sobie żarty stroicie?
Podziała? Powinno. Gdyby zadziałało, wyłączyłoby skurwiela z gry na dobre. Mógł sobie gadać do woli, ale jakie miał dowody? Żadnych.
* * *
Popow nalał sobie Stolicznej z butelki, którą mu kupili w sklepie na rogu agenci FBI. To była już piąta szklanka tego popołudnia. Szpieg zaczął popadać w serdeczny nastrój.
— To co, panie Clark? Czekamy.
— Ano, czekamy — zgodził się Tęcza Sześć.
— Chcesz o coś zapytać?
— Dlaczego zadzwoniłeś do mnie?
— Bo się już wcześniej spotkaliśmy.
— Gdzie?
— W Hereford, w budynku dowództwa twojej grupy. Dostałem się tam wraz z hydraulikiem, używając jednej z moich przykrywek.
— Zastanawiałem się, jak mogłeś mnie poznać z widzenia — powiedział Clark, kończąc piwo. — Niewielu ludzi z tamtej strony Kurtyny mogłoby tego dokonać.
— Nie masz ochoty mnie zabić?
Clark spojrzał na swego rozmówcę.
— Miałem. Ale mimo wszystko wierzę, że pozostały w tobie jakieś skrupuły, skoro powiedziałeś o tym wszystkim. Jeżeli jednak skłamałeś, to szybko będziesz żałować, że cię nie zabiłem od razu.
— Żona i córka mają się dobrze?
— Tak. Mój wnuk też.
— Bardzo się cieszę — odparł Popow. — Organizowałem to z niesmakiem. Wykonywałeś kiedyś robotę, do której czułeś odrazę, Clark?
— Kilka razy.
— A więc rozumiesz, co mam na myśli?
Ale nie w sposób, o którym myślisz, pomyślał Clark.
— Chyba tak, Dmitriju Arkadijewiczu.
— Jak mnie zidentyfikowaliście? Kto wam powiedział?
— Siergiej Nikołajewicz. To mój stary kumpel.
Odpowiedź była dla Popowa jak cios obuchem. Udało mu się zebrać wszystkie siły i nie paść trupem z wrażenia.
— Aha — wymamrotał. A więc jego własna Centrala go zdradziła? Czy to w ogóle możliwe? Nie, to musi być blef.
Clark jakby czytał w jego myślach.
— Masz — powiedział, podając mu plik papierów — sam sobie poczytaj. Wystawili ci całkiem niezłe referencje.
— Nie na tyle, żeby mnie nie wyrzucić — odparł, biorąc do ręki kopie dokumentów, których nigdy dotąd w życiu nie widział. Szok był już zbyt duży, by go nie było widać.
— Ależ ten świat zmienił się, co?
— Nie aż tak, jakbym miał nadzieję.
— Chciałbym cię o coś zapytać.
— Tak?
— Gdzie są pieniądze Grady’ego?
— W bezpiecznym miejscu, Clark. Wszyscy terroryści, których znałem, stali się teraz takimi samymi kapitalistami, jak ich wrogowie, ale ci akurat — dzięki twoim ludziom — nie będą więcej potrzebować tych pieniędzy.
— Ty chciwy draniu — powiedział Clark, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
* * *
Maraton rozpoczął się dokładnie o czasie. Widzowie pozdrawiali biegaczy, którzy przebiegli jedno okrążenie po bieżni i zniknęli w wylocie prowadzącego na ulice Sydney tunelu, przez który powrócą na ten sam stadion za dwie godziny. Przez cały czas biegu olbrzymia tablica świetlna na stadionie wyświetlała obrazy z trasy i zmiany w klasyfikacji. Ten sam obraz transmitowała telewizja i pokazywały liczne telewizory wiszące wszędzie na stadionie. Biegaczy poprzedzały wozy transmisyjne, z których przekazywano prowadzącego stawkę Kenijczyka, Jomo Nyreire, któremu deptali po piętach Amerykanin, Edward Fulmer, i Holender, Willem Hoost. Czołowa trójka biegła w odstępie najwyżej dwóch kroków od siebie, mijając słupek wyznaczający dwa kilometry dobre dziesięć metrów przed resztą zawodników.

 

 


Copyright 2001-2099 - W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach