|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach
– Oo, „to” ma nawet biegi? – udał zdumienie chłopak. – Owszem, czasem trzeba kosić trawnik szybciej, a czasem wolniej. – Ciekawe, jaką jeszcze niespodziankę wujek nam szykuje. Bo jedną już mamy – ten superpojazd! – niewinnie odezwała się Zosia. – Przyznam się, że sam jeszcze nie wiem – oświadczyłem równie beztrosko. – To może tak do Zakopanego? Tam są i góry... – przymilnie odezwała się dziewczyna. – ...i dyskoteki – wtrąciłem jej w pół zdania. – Gór to ja nie lubię – mruknął Jacek. – No, ale disco?! – zatroskała się jego siostra. – To też mnie nie bawi na dłuższą metę – pokręcił głową Jacek. – No to co cię bawi? – zainteresowałem się, ponieważ rzeczywiście nie miałem pojęcia, w jaki sposób spędzić z nimi najbliższe tygodnie. Sądząc, że w jakiś sposób sami zdradzą się ze swymi marzeniami, starałem się milczeć jak najwięcej. Ale w rezultacie poza znanym mi już upodobaniu Zośki do dyskotek nie dowiedziałem się niczego nowego. Jechaliśmy, jak zaleca kodeks drogowy i sam Pan Bóg przykazał, dziewięćdziesiątką, i nic dziwnego, że co chwila wyprzedzały nas ze świstem opon rozmaite samochody. Ale kiedy wyprzedziło nas cinquecento, a siedzący na tylnym siedzeniu szkrab zagrał nam na nosie, Zosia nie wytrzymała: – Nie mógłby wujek wdepnąć trochę na pedał? Czy to już resztki możliwości tej rakiety?! – Mogę. Ale na drodze obowiązuje zakaz przekraczania dziewięćdziesiątki. Wiecie o tym równie dobrze jak ja... – Ale inni kierowcy... – Innych kierowców stać na mandaty. Mnie nie. Chyba, że wy zapłacicie. Z tyłu wehikułu zapanowała cisza. Dopiero po jakimś czasie Zosia odezwała się ponuro: – Jeśli brak pieniędzy na mandaty, to skąd weźmiemy forsę na dyskoteki? – Na tańce jakoś wystarczy – pocieszyłem zmartwioną. I chcąc przerwać ponurą ciszę zapytałem z głupia frant: – Ciekawe, kim chcecie zostać w przyszłości? – Kim? – odezwała się nieufnie Zosia i dodała po pauzie: – Ja oczywiście aktorką! – Piękny zawód, ale dlaczego wybierać go „oczywiście”? – niechcący doprawdy pozwoliłem sobie na drobną uszczypliwość, więc tym uprzejmiej zwróciłem się do Jacka: – A ty, drogi siostrzeńcze? – Podróżnikiem, drogi wuju – nie dał się złapać na uprzejmość. Podjąłem więc walkę: – A cóż takiego jest jeszcze do odkrycia dla śmiałych podróżników? Polska cię nie interesuje? – Coś tam zawsze odkryć można. Wspiąć się po raz pierwszy na jakiś szczyt, odkryć nowe plemię w dorzeczu Amazonki. Przewędrować Antarktydę... A Polska? Wawel i Wawel, czasem Wieliczka czy zamek królewski. Od trzeciej klasy zwiedzamy je prawie co roku. Błee! – A mnie już trzy razy zawieźli do Malborka. Od tego czasu naprawdę nienawidzę Krzyżaków! – wtrąciła się Zosia. Tak niezbyt udanie gawędząc dojechaliśmy wreszcie do Warszawy. Zatrzymałem się Krakowskim Przedmieściu, na podjeździe Ministerstwa Kultury i Sztuki. – No, a teraz, komu wstyd siedzieć w mym samochodzie, to niech przespaceruje się trochę, byle był tu za pół godziny. Potem zjemy obiad i naradzimy się nad wakacyjnymi planami. Na ostatnie słowa rodzeństwu zabłysły oczy. Oboje solennie przyrzekli stawić się przy aucie o umówionym czasie. Trzasnęły drzwiczki i zostałem sam w wehikule. Naprawdę musieli się go wstydzić! Trochę tym zasmucony udałem się do dyrektora Marczaka. ROZDZIAŁ DRUGI DYSKRETNE POLECENIE DYREKTORA MARCZAKA · OGRABIONE MADONNY · SPOTKANIE Z POLICJANTKĄ · KTO WYNAJMUJE ZŁODZIEI · CZY AKTORKI ROBIĄ SOBIE KOLACJĘ · POJEDZIEMY DO ZAKOPANEGO CZY DO SOPOTU? Dyrektor Marczak odchrząknął znacząco: – Zjawił się u mnie pewien wysoko postawiony hierarcha kościelny. Słyszał bowiem, że w naszym ministerstwie działa specjalna komórka zajmująca się tropieniem fałszerzy i złodziei dzieł sztuki, a także odnajdywaniem skradzionych i zaginionych zbiorów muzealnych. Zapytał, czy w sposób możliwie delikatny moglibyśmy zająć się tak mnożącymi się ostatnio kradzieżami złotych koron na obrazach i figurach Matki Boskiej w najróżniejszych sanktuariach w całym kraju. Oczywiście ginęły także i wota. W ostatnich dwóch miesiącach były trzy takie poważniejsze kradzieże i istnieje uzasadniona obawa, że wkrótce nastąpią dalsze. – Ale, panie dyrektorze...
|
|
|
|