- I sÄ…dzisz, że ten prostokÄ…tny mógÅ‚ być sporadyczny... Strona poczÄ…tkowa          precyzji          dotykania          ◬ str...          zniszczeniu          14 /...


WÄ…tki W gniewie czÅ‚owiek z Å‚atwoÅ›ciÄ… zdobywa siÄ™ na czyny, przed którymi wzdragaÅ‚by siÄ™ w normalnych warunkach mógÅ‚ w tym momencie udawać, że dokonuje weryfikacji, i za chwilÄ™ po-wiedzieć, że informacje siÄ™ zgadzajÄ…, po czym zapytać o szczegóły informa-cji,... ZaparÅ‚ siÄ™ najlepiej, jak tylko mógÅ‚, przeÅ‚ożyÅ‚ kij do prawej rÄ™ki, zaciskajÄ…c go miÄ™dzy kciukiem a latarkÄ…, i przycisnÄ…Å‚ palce do powierzchni kamienia... Kolejne oblicze ludzkiej natury przejawia siÄ™ w fakcie, że artysta lub pisarz o lubieżnych myÅ›lach mógÅ‚ oddawać siÄ™ swym najbardziej obscenicznym upodobaniom... 4 3 nym i produktywnym czÅ‚onkiem spoÅ‚eczeÅ„stwa, pożyczajÄ…c mu tyle, by mógÅ‚ kupić gospodarstwo i muÅ‚a lub ciÄ…gnik oraz podjąć dziaÅ‚alność... Nie byÅ‚o ani bÅ‚ysku Å›wiatÅ‚a, ani huku uderzenia – Wedge uciekaÅ‚ zbyt szybko, żeby dźwiÄ™k mógÅ‚ go dogonić... Nie mógÅ‚, rzecz jasna, wiedzieć, że Karol znalazÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›nie w bardzo gÅ‚upiej sytuacji sÅ‚użbowej... ByÅ‚a noc, mógÅ‚ wiÄ™c tak myÅ›leć, pozostajÄ…c zarazem spokojny o swe zdrowie psychiczne... - Inwazja? SkÄ…d ork mógÅ‚ wpaść na tak szalony pomysÅ‚?- Przez nas... ChciaÅ‚, ale jednoczeÅ›nie nie mógÅ‚... — WiÄ™c jednak sÄ…dzisz, że oni wyginÄ™li?— Tego nie twierdzÄ™ — zaprzeczyÅ‚ żywo geolog...
Newsletter Your E-mail Address:

  Subscribe
  Un-Subscribe



Login here
Uid 
Pwd
            
                     
         

 

Search This Site
two or three keywords

          
Tell a Friend About This Web Site!

Your Email  
Friend's Email
Message

     

                                       

                                                                                                                                     

 
Welcome to ArticleCity.com

W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach

..?
- A pewnie. Ważniejszy był pasażer, bo możliwe, że albo kontroler, albo nawet boss... Eluni zrobiło się jakby niedobrze.
- Proszę nie wymagać ode mnie za wiele - powiedziała z wysiłkiem. - Jutro zadzwonię do babci i spytam o te gorzkie żale i roraty. Uważam, że to pewniejsze, bo nad takimi odruchami człowiek nie panuje, nawet nie wie, że się zdradza. Kaziu, ja też nie chcę być niegrzeczna, ale najwyższy czas dla mnie usiąść do roboty. I w ogóle czuję się ogłuszona, zostaw mnie teraz, ty chyba też masz jakieś sprawy, porozmawiamy kiedy indziej. W ogóle nie dziś. Jutro, bardzo cię proszę...
 
* * *
Do kasyna Elunia podążyła na skrzydłach. Wszystko trzęsło się w niej ze zdenerwowania. Jeśli Stefana dzisiaj nie będzie... Jeśli będzie, ale znów taki oschły, obcy, uprzejmy z daleka... Nie, teraz już nie popuści, zachowa się inaczej, stanowczo, natrętnie nawet, jak Justyna, uwodzicielsko w razie potrzeby, jakoś tam, może samo jej wyjdzie. Coś zrobi, bo inaczej w ogóle nie wie, co robić, a łgarstw gromadzi się jej coraz więcej i w końcu sama pójdzie siedzieć za niewinność... Nie, za utrudnianie pracy władz wykonawczych...
Już nie tylko Kazio przeistaczał jej się w jeden potężny wyrzut sumienia, ale także Bieżan. Bieżana polubiła, czuła się wobec niego zobowiązana do uczciwości. Dochodziła do tego babcia, nie mogła wplątać babci w ten cały interes z zaskoczenia, należało ją przedtem przynajmniej uprzedzić...
Pierwsze miejsce jednakże zajmował Stefan.
W gruncie rzeczy uczucia Eluni do niego były dość skomplikowane. Jego wygląd zewnętrzny i zachowanie budziły w niej zachwyt bez zastrzeżeń. Pożądanie. Pragnienie kontaktu fizycznego, pragnienie posiadania go na co dzień, w zasięgu rąk, ssało ją do niego. Myśl, że on też jej pragnie, że to ssanie jest wzajemne, pozbawiała ją niemal przytomności. Zarazem jednak jego wymagania natury seksualnej wywoływały w niej protest. Nie wszystkie chwile owych upojnych nocy dostarczały jej wrażeń pozytywnych, niektóre przetrzymywała z zaciśniętymi zębami, stawiając nawet lekki opór. Pojęcia, rzecz jasna, nie miała, że to właśnie go do niej zniechęca.
Gdyby jednak miała pojęcie, też nie zdobyłaby się na entuzjazm. Niewątpliwie usiłowałaby się dostosować, przemóc, przełamać i w efekcie nabawiłaby się nerwicy, nic w zamian nie zyskując. Ani uznania faceta, ani satysfakcji własnej. Traf i przyroda sprawiły, że Elunia wyrosła na jednostkę przeraźliwie normalną, o upodobaniach i potrzebach prostych i naturalnych i nawet przy najpotężniejszym ogromie uczuć żadne wymyślne ekscesy nie przynosiły jej dodatkowej przyjemności. Przeciwnie, dużą jej część odbierały. Wiedza na ten temat tkwiła w jej podświadomości, starannie udeptana i pozbawiona szans wyjścia na światło dzienne.
Zakochana za to była wyraźnie i rzetelnie, do tego stopnia, że nie dostrzegła nawet braku jakiegokolwiek porozumienia duchowego. Intelekt również nie brał w imprezie zbyt wielkiego udziału i na dobrą sprawę nie zdarzyło jej się jeszcze porządnie z nim porozmawiać.
Teraz dopiero zamierzała coś powiedzieć i coś usłyszeć, sama nie bardzo wiedząc co. Kazio swoje dziwactwa wyjaśnił, Stefan chyba też powinien...? W każdym razie niech przyjdzie...!!!
Przyszedł nawet niezbyt późno, około siódmej. Elunia zdążyła przegrać niewiele, bardziej interesując się wejściem do sali niż ekranem automatu. Odwróciła głowę akurat w momencie, kiedy wchodził, wzrok ich się spotkał i Barnicz nie mógł udawać, że jej nie widzi. Ukłonił się z daleka, zawahał, Elunia uparcie na niego patrzyła, podszedł zatem.
- Marny wynik - rzekł z naganą, spoglądając na jej ekran. - Źle się starasz, nie, przepraszam, to ja się źle starałem. Spróbuję się poprawić.
- Byłoby to bardzo wskazane - podchwyciła Elunia natychmiast. - I nie tylko w odniesieniu do tej okropnej maszyny...
Nagle uświadomiła sobie, że zamierza zarzucić mu łgarstwo i zażądać poprawy w postępowaniu, i urwała, bo aż ją lekko zadławiło. Barnicz zaś pomyślał, iż chodzi jej o kontakty osobiste, które właśnie starał się ochłodzić, zaraz usłyszy jakieś wyrzuty i postanowił je uprzedzić.
- Nie zawsze można robić to, co by się chciało - zauważył dość sucho. - Poza tym, nie znoszę zaborczych kobiet.
Zaborcze kobiety do Eluni nie dotarły, nie wzięła ich do siebie, bo zupełnie co innego miała w głowie. Z szalonym wysiłkiem wydłubywała z własnego wnętrza dyplomatyczne zuchwalstwo.
- Ciągle mi się wydaje, że jednak ciebie widziałam pod tym bankiem - powiedziała z determinacją. - Nikomu o tym nie mówiłam, bo nie chciałam się wygłupić. Ale okazuje się, że jednak nie mam żadnych przywidzeń i znajome osoby rozpoznaję.
Barniczowi zadźwięczał dzwonek alarmowy.
- Komu miałabyś o tym mówić? Czy to takie interesujące?
- Dla mnie owszem.
- Dla mnie chyba mniej.
- Ale ja ciÄ…gle jestem pytana o rozmaite widoki...

 

 


Copyright © 2001-2099 - W gniewie czÅ‚owiek z Å‚atwoÅ›ciÄ… zdobywa siÄ™ na czyny, przed którymi wzdragaÅ‚by siÄ™ w normalnych warunkach