gdzieÅ› siÄ™ pobawić... Strona poczÄ…tkowa          precyzji          dotykania          ◬ str...          zniszczeniu          14 /...


WÄ…tki W gniewie czÅ‚owiek z Å‚atwoÅ›ciÄ… zdobywa siÄ™ na czyny, przed którymi wzdragaÅ‚by siÄ™ w normalnych warunkach ¿e rzeczywisto¶æ istnieje gdzie¶ poza poznaniem, a w poznaniu mo¿e doj¶æ /lub inie doj¶æ/ do skutku tylko ludzkie, obrazowe odbicie tej rzeczywisto¶ci... WydawaÅ‚a siÄ™ unosić w powietrzu, od realnego, rozbrzmiewajÄ…cego gdzieÅ› daleko w dole Å›wiata, oddzielona migotliwymi snopami sÅ‚onecznego Å›wiatÅ‚a,... - Wcionsz sondzisz, że gdziesik tamoj som sekrytne przejÅ›cia i tajne komórki, Stragenie? - Caalador ziewnÄ…Å‚ ponownie... - GdzieÅ› ty usÅ‚yszaÅ‚ te nazwiska? - spytaÅ‚a rozkazu­jÄ…cym tonem Amyrlin... - Zaprowadźcie jÄ… gdzieÅ› tam - przykazaÅ‚a im Elayne, machajÄ…c rÄ™kÄ… w stronÄ™ polany... WszedÅ‚em na DÅ‚ugÄ…... wiÄ™c do listu, podÅ‚ożywszy liniowany papier, dobywszy bibuÅ‚Ä™, wypróbowaw-szy pióro... xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxc stanie usiedzieć na miejscu, Å›lepy i oniemiaÅ‚y, chodziÅ‚ wkoÅ‚o stoÅ‚u takim samym krokiem jak na pogrzebie; ciotka siedziaÅ‚a w milczeniu na krzeÅ›le, z... je, że nie zostaÅ‚y, bo w przeciwnym razie odpowiedzielibyÅ›my choć paroma rakietami...
Newsletter Your E-mail Address:

  Subscribe
  Un-Subscribe



Login here
Uid 
Pwd
            
                     
         

 

Search This Site
two or three keywords

          
Tell a Friend About This Web Site!

Your Email  
Friend's Email
Message

     

                                       

                                                                                                                                     

 
Welcome to ArticleCity.com

W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach

To był właśnie ich trzeci raz i humor dopisywał im wyśmienicie. Frida
rozkoszowała się spojrzeniami mężczyzn z zainteresowaniem rzucanymi w jej stronę. Sama je
również odwzajemniała. Śmiała się głośno i kątem oka rejestrowała nowo przybyłych.
Przy barze usiadł wysoki blondyn. Miał ciemne brwi, bujne włosy, koszulkę polo i
szerokie ramiona. Z wyglądu przypominał żeglarza.
Był sam. Rozejrzał się po lokalu, ich spojrzenia się spotkały. Prawdziwy przystojniak,
pomyślała Frida. Wypił łyk piwa i jego wzrok ponownie powędrował w jej stronę, tym razem
na dłużej. Uśmiechnął się. Frida poczuła, że się rumieni. Nie słuchała, o czym mówiono przy
stole. Dziewczyny gadały o wszystkim, co możliwe. Od książek i filmów do przepisów
kulinarnych. Wszystkie wdały się w dyskusję, czy i który mąż potrafi pomagać w domu.
Wszystkie miały takie samo zdanie o braku męskiej fantazji lub umiejętności wczuwania się
w problem, gdy dziecko nie chce iść do przedszkola w jakimś sweterku lub z kosza w
łazience wysypuje się brudna bielizna. Frida słuchała jednym uchem, sączyła swoje wino i
spoglądała od czasu do czasu na mężczyznę przy barze. Kiedy konwersacja przy stole zeszła
na temat przedszkola i jego złego funkcjonowania oraz zbyt licznych grup dzieci, znudziła się
totalnie. Postanowiła wyjść do toalety, aby móc przejść obok i z bliska zobaczyć przybysza
przy barze. Tak też zrobiła.
W drodze powrotnej zaczepił ją i zapytał, czy może zaproponować jej coś do picia.
Podziękowała bez zastanowienia i usiadła obok przy barze.
- Jak masz na imię? - zapytał.
- Frida. A ty?
- Henrik.
- Nie jesteÅ› stÄ…d?
- Widać to? - uśmiechnął się. - Mieszkam w Sztokholmie.
- JesteÅ› tu na wakacjach?
- Nie. Mamy z ojcem kilka restauracji i zastanawiamy siÄ™ nad otwarciem jeszcze
jednej tu, w Visby. Badamy teren.
Miał nienaturalnie zielone oczy, które połyskiwały, kiedy patrzył w jej kierunku.
- Świetnie. Byłeś już kiedyś na Gotlandii?
- Nie, jestem teraz pierwszy raz. Ojciec bywał tu kiedyś często. Ma zamiar otworzyć
jakiÅ› lokal z dobrym szwedzkim jedzeniem i muzykÄ… wieczorami. Dla takich, co lubiÄ… dobrze
zjeść i mieć przy tym rozrywkę inną niż w dyskotece. To ma być lokal otwarty cały rok, a nie
tylko sezonowo latem. Co o tym sÄ…dzisz?
- No, brzmi nieźle. Tak myślę. Ale w zimie nie jest tu tak pełno, jak niektórzy sądzą.
Koleżanki Fridy odkryły teraz, co się wydarzyło. Spoglądały ukradkiem na parę przy
barze, spojrzenia ich były zdziwione, pełne zachwytu i zazdrości zarazem.
Frida poprawiła spódniczkę i popijała wino małymi łyczkami. Spoglądała na
mężczyznę siedzącego obok. Miał dołeczek w brodzie i z bliska wyglądał o wiele lepiej.
- Czym się zajmujesz? - zapytał.
- Jestem fryzjerkÄ….
Instynktownie przeczesał włosy.
- Tu w mieście?
- Tak, w salonie w Centrum Wschodnim. Nazywa się Hårföstet. Zajrzyj, jak będziesz
chciał się ostrzyc.
- Dziękuje, na pewno zapamiętam. Nie mówisz dialektem?
- Nie, przeprowadziłam się tu dopiero przed rokiem. Jak długo masz zamiar tu zostać?
Zmieniła szybko temat, aby uniknąć pytań, dlaczego tu przyjechała, o męża i dziecko
itd. Była świadoma swojej siły przyciągania mężczyzn. Lubiła flirtować i chciała to
zachować. Przynajmniej jeszcze na chwilę, żeby zrobić sobie przyjemność.
- Nie wiem jeszcze. To będzie zależało, jak się sprawy ułożą, może tydzień -
odpowiedział. - Jak uda nam się coś znaleźć, będę tu spędzał większą część lata.
- Aha. To świetnie. Mam nadzieję, że coś znajdziesz.
Znowu łyknęła trochę wina. Co za intrygujący facet! Rozglądał się po lokalu. Gdy
odwrócił głowę, była pewna. Nosił perukę. Ciekawe dlaczego, pomyślała. Może ma liche
włosy. Nie wyglądał na starego. Mniej więcej w jej wieku. Wielu mężczyzn traci wcześnie
włosy. Mój Boże, przecież faceci też mogą dbać o swój wygląd. Z zamyślenia wyrwało ją
jego pytanie.
- O czym myślisz?
- Ach, o niczym właściwie. - Poczuła, jak się rumieni.
- Słodka jesteś - powiedział i dotknął jej kolana.
- Tak myślisz? - odrzekła głupawo i odsunęła jego rękę.
Po godzinie zawołały ją koleżanki i Frida postanowiła wrócić do stołu. Henrik musiał
już iść. Poprosił ją o numer telefonu. Postanowiła odkryć mu całą prawdę. Powiedziała, że
jest mężatką i że nie ma sensu, aby do niej dzwonił.
O pierwszej zamknięto bar i przyjaciółki postanowiły wracać do domu. Pożegnały się
uściskami i obiecały sobie wkrótce spotkać się ponownie. Tylko Frida mieszkała w tej części
miasta, w Södervärn, kilka kilometrów na południe od muru miasta. Wsiadła na rower i
ruszyła w drogę. Sama. Gdy przejeżdżała przez Söderport, uderzył w nią silny wiatr. Za
murem zawsze mocno wiało. Dobrze, że przynajmniej jest jasno, pomyślała. Nacisnęła na
pedały, zadrasnęła się w nogę, zaczęła krwawić. Rana piekła. Cholera, zauważyła dopiero
teraz, że była bardziej wstawiona, niż myślała. Mimo wszystko jechała dalej. Chciała jak
najszybciej dotrzeć do domu. Skręciła w lewo i przejechała obok boiska sportowego
Gutavallen, przez ulicę i dalej wzdłuż długiego placu budowy. Mniej więcej w połowie drogi

 

 


Copyright © 2001-2099 - W gniewie czÅ‚owiek z Å‚atwoÅ›ciÄ… zdobywa siÄ™ na czyny, przed którymi wzdragaÅ‚by siÄ™ w normalnych warunkach