|
Tell a Friend About This Web
Site! |
| |
|
|
|
W gniewie człowiek z łatwością zdobywa się na czyny, przed którymi wzdragałby się w normalnych warunkach
To był właśnie ich trzeci raz i humor dopisywał im wyśmienicie. Frida rozkoszowała się spojrzeniami mężczyzn z zainteresowaniem rzucanymi w jej stronę. Sama je również odwzajemniała. Śmiała się głośno i kątem oka rejestrowała nowo przybyłych. Przy barze usiadł wysoki blondyn. Miał ciemne brwi, bujne włosy, koszulkę polo i szerokie ramiona. Z wyglądu przypominał żeglarza. Był sam. Rozejrzał się po lokalu, ich spojrzenia się spotkały. Prawdziwy przystojniak, pomyślała Frida. Wypił łyk piwa i jego wzrok ponownie powędrował w jej stronę, tym razem na dłużej. Uśmiechnął się. Frida poczuła, że się rumieni. Nie słuchała, o czym mówiono przy stole. Dziewczyny gadały o wszystkim, co możliwe. Od książek i filmów do przepisów kulinarnych. Wszystkie wdały się w dyskusję, czy i który mąż potrafi pomagać w domu. Wszystkie miały takie samo zdanie o braku męskiej fantazji lub umiejętności wczuwania się w problem, gdy dziecko nie chce iść do przedszkola w jakimś sweterku lub z kosza w łazience wysypuje się brudna bielizna. Frida słuchała jednym uchem, sączyła swoje wino i spoglądała od czasu do czasu na mężczyznę przy barze. Kiedy konwersacja przy stole zeszła na temat przedszkola i jego złego funkcjonowania oraz zbyt licznych grup dzieci, znudziła się totalnie. Postanowiła wyjść do toalety, aby móc przejść obok i z bliska zobaczyć przybysza przy barze. Tak też zrobiła. W drodze powrotnej zaczepił ją i zapytał, czy może zaproponować jej coś do picia. Podziękowała bez zastanowienia i usiadła obok przy barze. - Jak masz na imię? - zapytał. - Frida. A ty? - Henrik. - Nie jesteś stąd? - Widać to? - uśmiechnął się. - Mieszkam w Sztokholmie. - Jesteś tu na wakacjach? - Nie. Mamy z ojcem kilka restauracji i zastanawiamy się nad otwarciem jeszcze jednej tu, w Visby. Badamy teren. Miał nienaturalnie zielone oczy, które połyskiwały, kiedy patrzył w jej kierunku. - Świetnie. Byłeś już kiedyś na Gotlandii? - Nie, jestem teraz pierwszy raz. Ojciec bywał tu kiedyś często. Ma zamiar otworzyć jakiś lokal z dobrym szwedzkim jedzeniem i muzyką wieczorami. Dla takich, co lubią dobrze zjeść i mieć przy tym rozrywkę inną niż w dyskotece. To ma być lokal otwarty cały rok, a nie tylko sezonowo latem. Co o tym sądzisz? - No, brzmi nieźle. Tak myślę. Ale w zimie nie jest tu tak pełno, jak niektórzy sądzą. Koleżanki Fridy odkryły teraz, co się wydarzyło. Spoglądały ukradkiem na parę przy barze, spojrzenia ich były zdziwione, pełne zachwytu i zazdrości zarazem. Frida poprawiła spódniczkę i popijała wino małymi łyczkami. Spoglądała na mężczyznę siedzącego obok. Miał dołeczek w brodzie i z bliska wyglądał o wiele lepiej. - Czym się zajmujesz? - zapytał. - Jestem fryzjerką. Instynktownie przeczesał włosy. - Tu w mieście? - Tak, w salonie w Centrum Wschodnim. Nazywa się Hårföstet. Zajrzyj, jak będziesz chciał się ostrzyc. - Dziękuje, na pewno zapamiętam. Nie mówisz dialektem? - Nie, przeprowadziłam się tu dopiero przed rokiem. Jak długo masz zamiar tu zostać? Zmieniła szybko temat, aby uniknąć pytań, dlaczego tu przyjechała, o męża i dziecko itd. Była świadoma swojej siły przyciągania mężczyzn. Lubiła flirtować i chciała to zachować. Przynajmniej jeszcze na chwilę, żeby zrobić sobie przyjemność. - Nie wiem jeszcze. To będzie zależało, jak się sprawy ułożą, może tydzień - odpowiedział. - Jak uda nam się coś znaleźć, będę tu spędzał większą część lata. - Aha. To świetnie. Mam nadzieję, że coś znajdziesz. Znowu łyknęła trochę wina. Co za intrygujący facet! Rozglądał się po lokalu. Gdy odwrócił głowę, była pewna. Nosił perukę. Ciekawe dlaczego, pomyślała. Może ma liche włosy. Nie wyglądał na starego. Mniej więcej w jej wieku. Wielu mężczyzn traci wcześnie włosy. Mój Boże, przecież faceci też mogą dbać o swój wygląd. Z zamyślenia wyrwało ją jego pytanie. - O czym myślisz? - Ach, o niczym właściwie. - Poczuła, jak się rumieni. - Słodka jesteś - powiedział i dotknął jej kolana. - Tak myślisz? - odrzekła głupawo i odsunęła jego rękę. Po godzinie zawołały ją koleżanki i Frida postanowiła wrócić do stołu. Henrik musiał już iść. Poprosił ją o numer telefonu. Postanowiła odkryć mu całą prawdę. Powiedziała, że jest mężatką i że nie ma sensu, aby do niej dzwonił. O pierwszej zamknięto bar i przyjaciółki postanowiły wracać do domu. Pożegnały się uściskami i obiecały sobie wkrótce spotkać się ponownie. Tylko Frida mieszkała w tej części miasta, w Södervärn, kilka kilometrów na południe od muru miasta. Wsiadła na rower i ruszyła w drogę. Sama. Gdy przejeżdżała przez Söderport, uderzył w nią silny wiatr. Za murem zawsze mocno wiało. Dobrze, że przynajmniej jest jasno, pomyślała. Nacisnęła na pedały, zadrasnęła się w nogę, zaczęła krwawić. Rana piekła. Cholera, zauważyła dopiero teraz, że była bardziej wstawiona, niż myślała. Mimo wszystko jechała dalej. Chciała jak najszybciej dotrzeć do domu. Skręciła w lewo i przejechała obok boiska sportowego Gutavallen, przez ulicę i dalej wzdłuż długiego placu budowy. Mniej więcej w połowie drogi
|
|
|
|